Discussion:
Naprawa dachu w blizniaku a czesc wspolna
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
II Artur II
2007-07-10 09:06:52 UTC
Permalink
Witam grupe
Moja mama ma pewien problem. Chce zmienic poszycie dachowe na swojej polowce
blizniaka. Sasiadka nie wyrazila zgody na remont czesci wspolnej. Zrobilismy
zgloszenie do Urzedu, kazali zrobic dokladny opis prac jak to ma wygladac.
Zeby zrobic remont czesci wspolnej zycza sobie zgody sasiadki. W koncu
stanelo na tym ze mozemy przelozyc dach najdalej do ostatniej naszej krokwi
ktora jest okolo 40-50 cm od srodka dachu. Ale problem w tym ze wlasnie leje
sie po scianie na laczeniu dachu. Konstrukcja w tym miejscu wyglada tak ze
pod poszyciem jest sciana rozdzielajaca budynek a nad nia ida laty. Srodek
sciany to srodek dachu, sciana ma szerokosc okolo 24 cm a od sciany po
jednej i po drugiej stronie sa krokwie w odleglosci jakies 20-30 cm. I
wlasnie do tej krowki mozemy tylko wykonac zmiane poszycia.
Spotkal ktos sie kiedys z takim przypadkiem? Gdzie zaczyna i gdzie sie
konczy czesc wspolna dachu?
Google zakladalem na oczy ale nic ciekawego nie znalazlem.
--
pozdrawiam
Artur Wojtkowski / II Artur II
Boombastic
2007-07-10 11:02:49 UTC
Permalink
Post by II Artur II
Witam grupe
Moja mama ma pewien problem. Chce zmienic poszycie dachowe na swojej
polowce blizniaka. Sasiadka nie wyrazila zgody na remont czesci wspolnej.
Zrobilismy
[cut]

Generalnie to zastanawia mnie jeden fakt jak w bliźniaku ma wystepować część
wspólna? W jaki sposób przechodzi granica działki?
II Artur II
2007-07-10 11:35:17 UTC
Permalink
Post by Boombastic
Generalnie to zastanawia mnie jeden fakt jak w bliźniaku ma wystepować
część wspólna? W jaki sposób przechodzi granica działki?
No mnie tez to zastanawia ale takiego sformulowania uzywa Urzad. Granica
dzialki jak sie stanie na wprost - plot po naszej stronie, elewacja
(docieplenie) konczy sie rowno na granicy, rynny stykaja sie na granicy
zakonczone deklami i dachowka polozona (polaczona) tak ze nie widac granicy
ale nad murem rozdzielajacym domy co pokrywa sie z plotem, rynnami,
elewacja.
Ciagle bylismy przekonani ze jesli mur ma grugosc 24 cm to nasza czesc siega
na 12 cm w glab i do tego miejsca mozemy sobie dach przelozyc.
--
pozdrawiam
Artur Wojtkowski / II Artur II
robercikus
2007-07-10 12:22:51 UTC
Permalink
A może sąsiadce chodzi o nic więcej jak o to, że po prostu nie ma kasy,
żeby się dokładać do remontu i dlatego nie chce wyrazić zgody...?
dogadajcie się - jeżeli rzeczywiście się leje, to może warto zafundować
jej ten kawałek i zrobić własnym kosztem, a zgodę uzyskać tylko na
papierze bez jej uczestnictwa finansowego...
Ja w każdym razie próbowałbym tej drogi, to często przemawia do rozumu
niezbyt rozgarniętym ludziom - koszt w sumie nieduży, a korzyść spora -
przestanie się lać.

pozdrawiam
robercikus
PiotrB.
2007-07-10 13:41:06 UTC
Permalink
Post by robercikus
A może sąsiadce chodzi o nic więcej jak o to, że po prostu nie ma kasy,
żeby się dokładać do remontu i dlatego nie chce wyrazić zgody...?
dogadajcie się - jeżeli rzeczywiście się leje, to może warto zafundować
jej ten kawałek i zrobić własnym kosztem, a zgodę uzyskać tylko na
papierze bez jej uczestnictwa finansowego...
Ja w każdym razie próbowałbym tej drogi, to często przemawia do rozumu
niezbyt rozgarniętym ludziom - koszt w sumie nieduży, a korzyść spora -
przestanie się lać.
Jeśli sąsiadka się nadal nie zgadza to można wystąpić do starostwa
z wnioskiem o wydanie decyzji rozstrzygającej o niezbędności wejścia
do sąsiedniego budynku, lokalu lub na teren sąsiedniej nieruchomości.

Piotr
PiotrB.
2007-07-10 13:47:05 UTC
Permalink
Post by PiotrB.
Jeśli sąsiadka się nadal nie zgadza to można wystąpić do starostwa
z wnioskiem o wydanie decyzji rozstrzygającej o niezbędności wejścia
do sąsiedniego budynku, lokalu lub na teren sąsiedniej nieruchomości.
może dodam, że po takim wniosku urząd zwykle wysyła
pracowników na miejsce celem zbadania sprawy. w obecności obu stron
spisany zostanie protokół i na tej podstawie urząd wyda decyzję.
oczywiście wcześniej trzeba zgłosić dane prace lub uzyskać
pozwolenie na budowę, bo inaczej urząd w ogóle się sprawą nie zajmie.

oczywiście sąsiadka może się odwołać od takiej decyzji.

Piotr
II Artur II
2007-07-10 14:32:44 UTC
Permalink
Post by PiotrB.
może dodam, że po takim wniosku urząd zwykle wysyła
pracowników na miejsce celem zbadania sprawy. w obecności obu stron
spisany zostanie protokół i na tej podstawie urząd wyda decyzję.
oczywiście wcześniej trzeba zgłosić dane prace lub uzyskać
pozwolenie na budowę, bo inaczej urząd w ogóle się sprawą nie zajmie.
oczywiście sąsiadka może się odwołać od takiej decyzji.
Mamy juz zgloszenie i po perypetiach brak sprzeciwu, jest to na pismie z
Urzedu. Bede szedl w tym kierunku co mowisz.
--
pozdrawiam
Artur Wojtkowski / II Artur II
II Artur II
2007-07-10 14:30:20 UTC
Permalink
Post by PiotrB.
Jeśli sąsiadka się nadal nie zgadza to można wystąpić do starostwa
z wnioskiem o wydanie decyzji rozstrzygającej o niezbędności wejścia
do sąsiedniego budynku, lokalu lub na teren sąsiedniej nieruchomości.
Ciekawe, dzieki bo tej drogi jeszcze nie probowalismy. Ktos kiedys pisal na
grupie ze nie mogl pomalowac czy tez ocieplic sciany w ostrej granicy bo mu
sasiad nie zezwalal. Pewnie zrobili cos podobnego co sugerujesz.
--
pozdrawiam
Artur Wojtkowski / II Artur II
II Artur II
2007-07-10 14:27:48 UTC
Permalink
Post by robercikus
A może sąsiadce chodzi o nic więcej jak o to, że po prostu nie ma kasy,
żeby się dokładać do remontu i dlatego nie chce wyrazić zgody...?
dogadajcie się - jeżeli rzeczywiście się leje, to może warto zafundować jej
ten kawałek i zrobić własnym kosztem, a zgodę uzyskać tylko na papierze bez
jej uczestnictwa finansowego...
Ja w każdym razie próbowałbym tej drogi, to często przemawia do rozumu
niezbyt rozgarniętym ludziom - koszt w sumie nieduży, a korzyść spora -
przestanie się lać.
Probowalismy wszystkiego. Wogole pierwsza rzecza jaka byla to propozycja ze
wykonamy to na wlasny koszt. Ona uparcie twierdzila ze jej dach popsujemy i
nie bedzie komu naprawic. W koncu sprawa trafila do PINB-u a my w odpowiedzi
na ich pismo przedstawilismy swoja propozycje ze naprawimy jej ta czesc
dachu, malo tego, w pismie do PINB-u i do niej napisalismy zeby na czas
naprawy dachu wziela sobie niezaleznego rzeczoznawce lub zaufanego dekarza
na nasz koszt ale to tez nie pomoglo. Mama ja wrecz blagala zeby nie robila
nam problemow, ze pokryjemy wszelkie koszty ( to bylo w rozmowie
bezposredniej) ale jest uparta.
Padla tylko sugestia, tak to zrozumielismy, ze wchodzi w rachube wymiana
calego jej dachu.
Wspomne tylko ze kilkanascie lat temu jak wlasciciel podnosil jedna polac
dachu to zgodzil sie na przelozenie jej dachu na swoj koszt. Dzis sadzimy ze
ona liczy na to samo ale koszty to ponad 20 tys na tylko jej czesc.
--
pozdrawiam
Artur Wojtkowski / II Artur II
robercikus
2007-07-10 15:06:29 UTC
Permalink
II Artur II napisał(a):
[..] Dzis sadzimy ze
Post by II Artur II
ona liczy na to samo ale koszty to ponad 20 tys na tylko jej czesc.
Ssie baba uparła... no cóż... w takim razie pozostaje tylko to, co
kolega sugeruje ;-)
Jak to łatwo się przyzwyczaić do czegoś... hehe.
Może urzędowo zarządajcie od niej w takim razie zwrotu kosztów za
naprawę jej części z tej cz. wspólnej ;-) jak taka 'do przodu'.
Ludzie niestety mają TUPET

pozdrawiam
robercikus
II Artur II
2007-07-10 16:02:22 UTC
Permalink
Ssie baba uparła... no cóż... w takim razie pozostaje tylko to, co kolega
sugeruje ;-)
Jak to łatwo się przyzwyczaić do czegoś... hehe.
Może urzędowo zarządajcie od niej w takim razie zwrotu kosztów za naprawę
jej części z tej cz. wspólnej ;-) jak taka 'do przodu'.
Ludzie niestety mają TUPET
Ciekwaostka jest to ze mama ma ubezpieczony ten dom. W zwiazku z tym ze
zalewa sciane nad "czescia wspolna" i ewentualnym odszkodowaniem za ta
szkode ktos mi zasugerowal zebym podal ta sasiadke jako winna tego ze nam z
dachu sie leje i niech ona pokrywa koszty odszkodowania. Ciekwae czy PZU by
od niej zadalo zwrotu odszkodowania nam wyplaconego jakbysmy udowodnili ze
ona nie wyrazila na to zgody. Oczywiscie jest to juz droga "na noze" czego
chcialbym uniknac.
Kiedys zalalo mi mieszkanie ktore mialem ubezpieczone w PZU. Zalalo bo dach
przeciekal, przyszli z PZU, porobili zdjecia wyplacili odszkodowanie i
zwrocili zie do ZGM-u o zwrot. ZGM jest wlascicielem mieszkania a ja
najemca.
--
pozdrawiam
Artur Wojtkowski / II Artur II
Marek Dyjor
2007-07-10 20:35:52 UTC
Permalink
Post by II Artur II
Post by robercikus
Ssie baba uparła... no cóż... w takim razie pozostaje tylko to, co
kolega sugeruje ;-)
Jak to łatwo się przyzwyczaić do czegoś... hehe.
Może urzędowo zarządajcie od niej w takim razie zwrotu kosztów za
naprawę jej części z tej cz. wspólnej ;-) jak taka 'do przodu'.
Ludzie niestety mają TUPET
Ciekwaostka jest to ze mama ma ubezpieczony ten dom. W zwiazku z tym
ze zalewa sciane nad "czescia wspolna" i ewentualnym odszkodowaniem
za ta szkode ktos mi zasugerowal zebym podal ta sasiadke jako winna
tego ze nam z dachu sie leje i niech ona pokrywa koszty
odszkodowania. Ciekwae czy PZU by od niej zadalo zwrotu odszkodowania
nam wyplaconego jakbysmy udowodnili ze ona nie wyrazila na to zgody.
Oczywiscie jest to juz droga "na noze" czego chcialbym uniknąć.
w sumie to ty nie chcesz ale baba próbuje cie bezwzględnie naciągnąć na
koszty. PZU jest niezłym pomysłem. Zawsze możesz sie poużalać jacy bez serca
są ci wstrętni ubezpieczyciele.

Loading...