Post by Andrzej R.4) Ilość gospodarstw rolnych i wielkość populacji mieszkającej na wsi nie
uległa w ostatnich kilkudziesięciu latach radykalnej zmianie.
Tu poprawka: Radykalnie się zmniejszyła, ale wskutek odpływu ludzi do miast,
a nie wskutek salmopnellozu, duru brzusznego, czerwonki etc.
[...]
Post by Andrzej R.Stał on zawsze "za oborą" , "za chlewikiem".
Albo na spadzie, poniżej zabudowań.
[...]
Post by Andrzej R.Teraz słów kilka o gównie.
[...]
Tu się zgadzam, ale...
Post by Andrzej R.odchodami nie nawoził pola, bo wiedział, że to jest złe. Ludzkie odchody
ulegały neutralizacji drogą przesączania i dochodzenia do stężenia
nieszkodliwego, a ponadto neutralizacji roślinnej. A czym są obecne
biooczyszczalnie ścieków ? Wystarczy 15 x 15 metrów z drenażem i
odpowiednią wierzbą. Drenaży przed laty nie było, ale było przesączanie
(wszak to działa podobnie), a krzaków nigdy przy sraczykach nie wycinano.
...ale w gospodarstwach wiejskich dawniej nie było takiego zużycia
wody jak obecnie, kiedy to dorównuje miejskiemu.
Post by Andrzej R.Problemem może być (i zapewne jest) neutralizacja ścieków w podmiejskich
dzielnicach domków jednorodzinnych - ze względu na znaczne zagęszczenie i
maniakalne wykonywanie szamb bez dna. Żadna ziemia nie jest w stanie
samoistnie zneutralizować tak wielkiej ilości ścieków na tak małym terenie.
Ścieków z detergentami.
Wszędzie są już normalne toalety, a nie sławojki. Wszędzie są pralki.
Wszędzie są wanny, prysznice, umywalki. Gdzieniegdzie zmywarki,
czy inne urządzenia AGD, zużywające wodę w ilościach znacznie
większych niż kiedyś (nie licząc innych urządzeń rolniczych, czy zajęć
wiejskich, wymagających wody, w końcy krowę/kozę/świnię etc. też się
chyba myje czasem, nie licząc mycia obory czy chlewu)
A wszędzie, gdzie w/w nierolnicze urządzenia się zużywa - są
detrgenty. Zatem szambo zbierające wodę łącznie ze wszystkich
urządzeń domowych, bądź tylko z domowych, _powinno_ być
wywożone i utylizowane/oczyszczane w oczyszczalniach miejskich.
Tu _żadne_ rozsączanie nic nie pomoże, czy to gruntowe, czy
biologiczne, bo detergenty i tak zostaną w gruncie i nadal
będą go zatruwać.
Natomiast co do rozrzucania gnoju na polu - takie są uroki wsi
i jak się mieszczuchowi nie podoba, to won do miasta.
Post by Andrzej R.I teraz przechodząc do początku wątku : sąsiad przedmówcy w sposób dla
niego racjonalny odprowadzał swoje ścieki dekoncentrując je na większym
terenie tak, aby ziemia w sposób naturalny zneutralizowała je. Teraz
pojawił się nowy sąsiad i jego domek. Jeśli domyślność autochtona nie będzie
wystarczająca - myślę, że domyślność tę należy sprowokować - zaś wymusić
tylko w ostateczności.
I tu powstaje kolejny problem:
Jak "sprowokować" sąsiada, niezbyt bogatego, żeby zainwestował np. w
biologiczną oczyszczalnię ścieków za ok. 10.000 PLN albo żeby wybudował
szambo dla ścieków komunalnych za tyle samo?
I jak go jeszcze "sprowokować", żeby wdrożył się do używania
ekologicznego szamba, żeby nie używał detergentów, czy innych środków
nie ulegających biodegradacji i co jakiś czas kupował szambex czy inny
preparat
biologiczny? A w ogólniejszym kontekście jak go "sprowokować", żeby
nie palił śmieci tylko wywoził?
I żeby robił to wszystko wbrew wieloletniemu doświadczeniu, "bo tak taniej"?
Trzeba wielu mechanizmów nacisku, nie tylko kija. Trzeba kasy na inwestycję,
której to kasy chłop nie ma i nie ma skąd wziąć, bo nawet zbiorów mu nikt
nie
chce ubezpieczyć od suszy, czy powodzi. Kredytu nikt mu nie da po pod zastaw
czego? Trzech statystycznych hektarów przypadających na rolnika w RP?
Starego ciągnika? Psującego się kombajnu? A poza tym, nawet, jak już
dostanie
kredyt, kto mu go ubezpieczy na wypadek klęski jak wyżej?
[proszę mi tu nie pisać o ubezpiecznieach obowiązkowych rolników, bo one
dotyczą czegoś innego, a jeśli są od klęsk, to tylko odf klęsk gwałtownych,
jak uderzenie pioruna, podpalenia zbiorów etc. Od szuszy, czy ulew przez
całe
lato ubezpieczeń nie ma na naszym rynku]
A z kolei gminę trzeba zmusić do działania, tylko jak gmina ma zorganizować
wywóz śmieci segregowanych, skoro nie ma u nas systemu
odbioru tych śmieci do przerobu?
Tak więc rzuku dotykając pewnego problemu może nie zdaje sobie sprawy
z pewnych mechanizmów. Rzuku budując nowy dom na wsi ma kasę, żeby
sobie w to czy tamto zainwestować. Rolnik, który mieszka gdzieś niedaleko
- niekoniecznie tą kasę ma. Należałoby mu stworzyć więc warunki, aby
go do pewnych działań zmotywować. Albo finansowo, albo edukacyjnie.
Finansowo najprościej, ale najdrożej. Edukacyjnie - nieststy to tylko
długofalowy plan. Trzeba zatem jakiś złoty środek. Więc rzuku działaj.
Pociągaj za sznurki. Popytaj w gminie o kanalizę. Rusz głową.
Rusz... inicjatywą. Samym ględzeniem i pyskowaniem nic nie zmienisz.
ATPO Chore jest, że tam, gdzie mieszkasz nie ma kanalizy i jednego
większego kolektora, byłoby to tańsze niż budowa szamba dla każdego
i wywożenie tego co kilka tygodni. wźcie się dogadajcie i zróbcie porządną
kanalizę, a zbiorniki szambowe przeznaczcie na deszczówkę do ogrodów
Pogadajcie z gminą, może Wam pomoże, wspomoże tych, których nie stać
samodzielnie poprowadzić kanalizy...
W ten sposób, być może niedrogi, znikną wszystkie plamy po soku,
oleju^YYYY wszystkie Twoje problemy - i smród, i szambowóz,
i będziesz miał więcej czasu żeby pospać, i mniej spalin z ciężarówek
powdychasz, mniej się będziesz denerwował, ogólnie będzie lepiej
i zdrowszy będziesz.
A jak się postarasz to jeszcze będziesz miał satysfakcję, że to dzięki
Tobie we wsi się poprawiło.
Rzucić się z pretensjami do sąsiada jest najłatwiej, i nie najlepiej.
Spróbuj inaczej. "To ludzka rzecz - rozmawiać"
--
shroeder. mieszczuch z urodzenia.
P.S. Odpowiedź jest i do Andrzeja R i do rzuku, ale nie chciałem
już mnożyć wątków.
P.S. 2. rzuku, tnij cytaty i zbędne teksty. Tak się to przyjęło w sieci,
jak niezastawianie ulicy szambowozem.
P.S. 3. Chyba mnie mesjanizm naszedł, idę jutro do lekarza ;)